poniedziałek, 26 kwietnia 2010

So low.

26 kwietnia 2010, wieczór, kubek przestygniętej herbaty i dziura we wnętrznościach, wielka, zimna dziura, której nic, nigdy nie zapełni. W zasadzie poza tą nieco zbyt dramatyczną pustką nie czuję nic. Żadnej potrzeby bliskości, bezpieczeństwa, spełnienia. Mam ochotę się upić - tylko po co? Nawet nie ochotę, ot zaledwie taki cień idei uroił mi się gdzieś w głowie - "a może fajnie byłoby się upić?". Z głośników unosi się depresyjne Porcupine Tree z deszczem w tle, w pokoju jest ciemno a za oknem nie widać kompletnie nic. Kolejny nudny dzień w moim prywatnym czyśćcu. Od lat nie zmieniło się tutaj nic, z tym że teraz to już nawet nie czekam na śmierć. 

Może już czas przestać płynąć, może już czas dowiedzieć się, gdzie jestem, a gdzie być powinnam, co powinnam robić? Tylko nikt nie chce dać mi mapy. Chuje.

Pustka brzemienna smutkiem i okraszona nienawiścią. Mam wrażenie, że zamknął się kolejny etap mojego życia - kolejny krótki, nic nie znaczący epizod w książce pełnej równie krótkich i nic nie znaczących epizodów. Przykułam się kajdankami do stołu, żeby nie zrobić niczego głupiego. Do rzeczy głupich zaliczam między innymi podlanie agrestu i kolejny kubek herbaty. Zdecydowanie mam ochotę na szklankę whisky. Jakie to prymitywne.

Chce mi się spać. Mam wrażenie, że istota mojej egzystencji ogranicza się do zaspokajania czysto cielesnych zachcianek. Żadnej głębi - bo i po co to komu? Dzisiaj wyjątkowo mocno siebie nienawidzę. Dzięki temu jestem równie wyjątkowo klawa. Gdybym wsiadła teraz do dajmy na to pociągu pospiesznego do Katowic, mogłabym kogoś zabić czystą zajebistością.

2 komentarze:

  1. A tam klawa, też gadasz. Weź dupę w troki, wpadnij do mnie, muszę się zająć magisterką, a nie mam do tego głowy, bo piszę licencjat. Mogłabyś mi pomóc, zamiast siedzieć i śniedzieć intelektualnie. I sesja się zbliża. Co w sumie nie jest takie złe, poza tym, że dziwnym trafem przez rok posucha w książkach, a teraz jak na złość same ciekawe. Jestem skazana na praktykowanie ascezy, żeby nauczyć się bycia w dwóch miejscach na raz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sesja, sesja, w zasadzie mam po sesji tylko referat napisać, co mnie najbardziej boli, bo na egzamin jeszcze się w pociągu nauczę, ale jak mam coś napisać do dostaję z miejsca sraczki i dotkliwego nawrotu furunkułów, przez co nie mogę siedzieć i pisać prac, a jeno oglądać miałkie seriale albo użalać się nas sobą na blogu.
    W ramach praktykowania ascezy dzisiaj nie pij kakałka.

    OdpowiedzUsuń