niedziela, 26 września 2010

Piszę wyłącznie po to, żeby odwrócić uwagę od rzeczy mniej przyjemnych.

Czasami wieczorami ogarnia mnie dziwna tęsknota, objawiająca się ściskiem w brzuchu i lekkimi mdłościami, tęsknota za czymś odległym i nieosiągalnym, i siedzę wtedy na krześle i patrzę pusto przed siebie, i sama nie wiem, czy zalać tę tęsknotę tanią wódką, czy wziąć kilka tabletek na sen i ją przespać. 

Czasami zaś przyłazi mi ktoś, siada na łóżko i truje dupę o pierdołach, i wtedy mam ochotę powiesić się na pasku. Natychmiast. 

Czasami jedno łączy się z drugim. Nieznośny ból egzystencji, bez żadnego powodu, tylko i wyłącznie dlatego że nie muszę codziennie walczyć ze stadem dzików o żołędzie. I głuchy wrzask, niemy wrzask, ślepy wrzask w ślepej furii, nieznośne życzenie śmierci wszystkiemu i wszystkim, ze mną na czele. A potem kubek zimnej wody, hałasy w telewizji i zimna furia przeradzająca się w niechęć. 

Obrzydzenie to taka wściekłość dla pedałów.

poniedziałek, 20 września 2010

Podsumowanie

Na biurku:
  • garść przedwojennych pierścieni złotych ze szklanymi oczkami, z dedykacją dla J.B.
  • dwa ludzkie zęby
  • półlitrowy kubek zielonej herbaty z grejfrutem
  • skórka od banana
  • niedokończony list do R., zaczęty jeszcze w sierpniu
  • uparcie milczący telefon komórkowy, toporna Nokia z obrazem Afremova na tapecie
  • pól paczki chusteczek higienicznych z Lidla.

Na fotelu przy biurku:
  • skulona postać owinięta szczelnie polarowym kocem, pochrząkująca i posmarkująca metodycznie, pijąca zbyt gorącą herbatę licząc naiwnie, że zabieg ten przegoni magicznie infekcję dróg moczowych i krwawienie miesięczne
  • obraz nędzy i rozpaczy.

sobota, 11 września 2010

Resistansen

Nie rozumiem, dlaczego jeszcze mnie podkusza, żeby wychodzić z domu "pić".

Dzisiaj obudziłam się nie tylko ze zwyczajowym bólem głowy i rewolucją w bebechach - obudziłam się do tego zasmarkana i zachrypnięta, i tak oto ZNOWU jestem chora. I siedzę teraz, śmierdzę, narzekam na bóle i smarkam w rękaw, i nie mam ochoty na nic, a tu podobno trzeba skosić trawnik, wykopać marchew i ZNOWU czyścić grzyby, w dupy by sobie te grzyby powkładali, nienawidzę grzybów. Pisałam już, że jestem też w wyjątkowo chujowym nastroju?