sobota, 26 grudnia 2009

Chciejmy wziąć przed się myśli godne siebie.

Jestem ostatnimi czasy jeszcze bardziej emo, niż zazwyczaj. Wzdycham do księżyca i użalam się nad swoim marnym losem, ku uciesze mojego psa, który korzysta z mojego roztargnienia i śpi na moim łóżku.
Śnią mi się rzeczy dziwaczne, jak na przykład Jean-Claude Van Damme w roli mojego eks kochanka goniący mnie po ulicach czy zupełnie pozbawiony odzienia wierzchniego R. włażący mi do wyra (co mnie nie zmartwiło w żaden sposób - i widziałam pindola!).

Staram się ograniczyć jedzenie, w ramach solidaryzowania się z głodującymi tego świata. Nie mam zamiaru cierpieć przez świąteczne obżarstwo tylko dlatego, że mogę. Piję za to sporo herbaty, żeby nie paść z odwodnienia - dostałam od gwiazdora chyba z 8 gatunków aromatyzowanego Liptona, więc szaleję - nie są to może cuda na kiju, ale w większości pachną przecudnie.
Od Toma dostałam ozdobny beret filcowy robotniczy, który noszę ku zgorszeniu rodziny, bo podobno wyglądam jak z moherowej armii. Ignoruję te płytkie docinki, nie będę sobie psuć sobie przyjemności przez niedorzeczne stereotypy kulturowe. Nie jest to bonet, ale tak prawie, bo też plebejski i też naraża mnie na ostracyzm. Jestem tró.

Zimę strzelił chuj, cały śnieg stopniał, zrobiło się 8 stopni i pada deszcz. A już wyciągnęłam sanki! Nie zdążyłam ani pół bałwana ukleić. Mam przeto focha na cały świat i jego wujka Bena i nie bawię się tak.

Poza tym dowiedziałam się, że Kim Chan nie żyje, więc żałoba narodowa i księgosusz. Mój ulubiony aktor, grał głównie role starego chińskiego sprzedawcy. Życie jest przygnębiające.

1 komentarz:

  1. Na czym polega ozdobność beretu? Ma antenkę? Swoją drogą - masz sanki. Odkąd wyrosłam z sanek w wieku lat 20 marzę o tym, żeby na nich pojeździć.

    OdpowiedzUsuń