Moim zdaniem studia zaoczne nie służą do tego, żeby znaleźć sobie pracę i zdobywać w ciągu tygodnia cenne doświadczenie zawodowe, tylko do tego żeby się więcej opierdalać niż na dziennych.
Udało mi się dzisiaj bezproduktywnie przepierdolić cały dzień siedząc i trzymając się za głowę, z przerwami na jedzenie jabłek. Nie zrobiłam absolutnie nic konstruktywnego, nawet w gry komputerowe nie bardzo chciało mi się grać. Matka zapisała mnie na zwyczajowe badania krwi i moczu, na które muszę się udawać za każdym razem, gdy normalnie spotykane u mnie bumelanctwo przybiera formę faktycznego letargu, żeby sprawdzić czy nie mam czasem raka mózgu czy coś.
A nie, dwa razy zagrałam dzisiaj w pasjansa pająka. Jednak nie jest ze mną aż tak źle.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
moje studia zaoczne służyły do tego, by je przerwać niemal na finiszu i przeprowadzić się do belgii na squat... a i bez raka (płuc tym razem) się nie obędzie, bo jaram jak pogięty 666 fajek dziennie.
OdpowiedzUsuńzatem włącza mi się coś w rodzaju empatii ;)
pzdr!