środa, 24 listopada 2010

Noc.

Boli mnie głowa, ale dyskretnie, udając że wcale mnie nie boli - przebiegła suka. Piję butelkowaną wodę nudnej marki i z nudnego źródła (moje ulubione jest Morzeszczyn, z wiadomych powodów), która jak na wodę jest zdecydowanie zbyt droga i ględzę, trochę smutno, z R. na temat zębów, jakby nie było na świecie ciekawszych tematów, cholera. Ostatnio już tylko z nim rozmawiam, bo mam obrzydzenie do sieci GG i jej jakoś tak unikam, a on jako jedyny używa alternatywnego komunikatora. No, czasami jeszcze z Tomem. Jak akurat nie zapomni włączyć gtalk. Zazwyczaj zapomina.

Telefon chyba umarł, ale jest bardzo ładny, czarny i niewielki i dobrze się sprawdza w roli zegarka. Tyle że już nawet zdjęć nie chce mi się pstrykać. Ot, jesień, wszystko jest brzydkie.

Nie nie, nie mam zwyczajowej depresji, znaczy ciągle mam, ale umiarkowaną, z kierunkiem na śmierć i melancholijnym zwrotem. Podobno szczęście też jest zaburzeniem afektywnym, tyle że o przyjemnym charakterze, co jednak z naukowego punktu widzenia nie ma  żadnego merytorycznego znaczenia.

Odkąd zdechł mi pies nie mam się nawet komu wyżalić, żadnego ciepłego futra, żeby w nie wbić palce w przypływie wielkiego cierpienia. Nie mogę się przyzwyczaić, wciąż mi się śni po nocach. Strasznie pusto w domu.

Ciągle noc. I tak już do usranej śmierci.


Zdecydowanie powinnam pisać zabawniejsze notki, ja nie wiem, na starość zupełnie zdziadziałam, niedługo jedyne co to ciągle będę narzekać na choroby i opowiadać o pogrzebach.

2 komentarze:

  1. Przewrotne to Twoje "jałowe biadolenie" - jakbyś mi z łba wstęgi myśli wyciągała (przez ucho, czy jakkolwiek...); pies, to skarb, o czym przekonuję się każdego dnia, dlatego też już dawno zyskał u mnie dosłownie i w przenośni specjalne miejsce, jako najwierniejszy przyjaciel (vide: http://my.opera.com/Lukaso666/blog/my-morning-princess-from-today ).
    Napisałbym: głowa do góry!, ale to tak koszmarnie pojebane stwierdzenie, że aż mi się chce śmiać :) Miewam te same zaburzenia afektywne (niekoniecznie o zabarwieniu pozytywnym), więc wiem, o co kaman...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Żadne zabawniejsze. Te są w sam raz!

    OdpowiedzUsuń