niedziela, 28 lutego 2010

Przy herbacie aromatyzowanej bergamotką.

Jedną z większych zalet posiadania bratowej jest to, że czasami po ciężkim dniu w domu czeka świeżo upieczona pizza, którą potem można sobie odgrzać na kolacje. Potrafię się cieszyć z drobnych przyjemności.
Podczas popołudniowych zakupów stwierdziłam, że nadal jestem bardziej rozmiarem 36 niż 34, co w amerykańskiej numeracji przekłada się na 4-6. Nie, żeby ta wiedza była mi do czegoś potrzebna, ale ułatwia wizualizowanie sobie bohaterów zagranicznych książek (głownie płytkich romansów), które pasjami czytuję. Żeby mieć kontakt z językiem.

Chciałam znaleźć jakąś internetową stronę, która oferowałaby mi każdego dnia egzotyczne wyrazy, żeby poszerzyć słownictwo, bo póki co brzmię jak burak i nadużywam wulgaryzmów żeby zamaskować braki w dziedzinie kompetencji interpersonalnych podczas codziennych interakcji społecznych, co mnie nieco frustruje. Niestety, jedyne co znalazłam wpisując "słowo dnia" to portale związane z apostolstwem modlitwy i dziennikami katolickimi. Jestem oburzona.
Będę musiała sama sobie wymyślać trudne wyrazki, otwierając na chybił trafił słownik języków obcych.

Słowo na dzisiaj: parafernalia. Znaczy bambetle.
Tego słowa, niestety, strasznie nadużywam. Zupełnie jak słów utensylia, inkoherencja czy holistyczny.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. ...podejrzewam, że to sprawa internetu, trudno znaleźć egzotykę i wyrafinowanie w czymś, co jest tak do bólu powszechne i pospolite.
    Proponuję coś z literaturoznawstwa. Sensu nie ma za grosz, ale ile egzotyki!

    OdpowiedzUsuń