sobota, 30 stycznia 2010

Poranne dzwonki.

Jestem zmęczona - bo sesja, bo śnieg, bo powinnam właśnie teraz zmieniać uczelnię ale wcale nie mam na to ochoty, bo życie, bo pustka. I chociaż obiecałam sobie publicznie nie narzekać - bo to takie puste i powierzchowne, bezosobowe i pozbawione znaczenia - to jednak trudno mi się powstrzymać. W moim świecie moje problemy są najbardziej dramatyczne, nawet jeśli to draśnięty nożem kuchennym palec czy nieprzygotowanie na jutrzejszy egzamin.

Kolega z roku, niejaki Termos, który usilnie wmawia mi wielkie pokłady wrażliwości przywalone gruzem życiowych doświadczeń (i jest przy tym nieupierdliwy) powiedziałby, że za bardzo skupiam się na sobie. Miałby racje. Co ja na to poradzę? Jak mam się nie skupiać na sobie, kiedy nie do końca wierzę w istnienie innych ludzi?
Kolega Termos to osobliwe zjawisko, które zajmuje mnie nieco bardziej niż by wypadało. Sprawia wrażenie wioskowego głupka, a jednak jego sądy nad rzeczywistością porażają niekiedy trafnością. Ma dar ubierania w proste słowa zjawisk, które uciekają mojej percepcji. I tak samo jak ja brzydzi się ludźmi, więc nigdy nie brakuje nam tematów do wspólnego biadolenia.

Jutro wstaję przed dziewiątą i jadę do szkoły wyłącznie po to, by trochę się powkurwiać na własne ułomności i głupotę systemu. Nic odkrywczego, nic inspirującego. Jestem rozdrażniona, chociaż nie bardzo mam czym - to, że niektórzy wykładowcy są zakompleksionymi debilami o poziomie intelektualnym niższym niż listwa przepięciowa nie powinno mnie już dziwić, po tylu latach studiowania. A jednak wciąż irytuje, wciąż zniesmacza. Jak tym ludziom udało się zdobyć tytuły naukowe? Chyba wyłącznie oślim uporem, bo nie widzę w tym krzty głębszego namysłu.

Z rzeczy lekko niepokojących: Tom wraca. Mam nadzieję, że nie planuje mi się oświadczać, co z rozczuleniem przewiduje moja babcia. Byłabym niepocieszona.

3 komentarze:

  1. Studia to nie koniec świata. Nie ma się co nimi aż tak przejmować. Powodzenia w każdym razie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy akurat w tej chwili nie mam nic innego, czym mogłabym się przejmować, poza studiami. Moje życie to teraz taka sielanka, wszędzie króliki i pola waty cukrowej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Popatrz, niezależnie od tego, w jakim trybie kto się kształci - zawsze taka sama motywacja do tego, żeby iść na zajęcia. Z tym że ja jeszcze czasem wagaruję z powodu snookera.

    Żal mi jeno, że epilog pierwszego aktu dramatu Termosa znam. Nie ma już tego dreszczyku emocji.

    OdpowiedzUsuń