Nie jestem już chora. Nawet prawie nic mnie nie boli. Zaczął się maj, jest więc ciepło i pogoda sprzyja spacerom. W związku z tym nadal uparcie spędzam czas przed komputerem. Głównie na czytaniu listów z Rosji Astolphe de Custine, bo jestem trochę dziwna.
Z rzeczy ciekawych: nie mam nic do powiedzenia, ale miała być nowa notka, to jest nowa notka. O.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Normalnie jesteś najlepsza. Ile zajebistości dodała Ci ta notka, jak dobrze było odmienić ba chwilę stylistykę! I głęboką radość obudziło we mnie to, że nareszcie jesteś zdrowa. Nie falncujesz jeszcze roślinek?
OdpowiedzUsuńA ten dobór lektur. Jestem dosłownie wgnieciona w fotel, bo rzecz jasna ostatnio pasjami czytam bajki i gawędy z Mołdawii, Wołoszy i Siedmiogrodu, nie wiem, co mnie ugryzło. Ale straciłam na zajebistości!
Aha, może byś sobie założyła shelfari?
Założyłam shelfari! Sto lat temu nawet, ale coś mi krzaczyło z nazwą czy nazwiskiem, które obowiązkowo trzeba było podać, więc strzeliłam focha i więcej moja noga tam nie postała, nawet nie miałam okazji cię znowu poszukać - bo kiedyś widziałam twoje konto przelotem.
OdpowiedzUsuńEj, ja w wolnych chwilach pasjami czytuję Austen, bo uwielbiam romanse a ile można tłuc harlekiny albo badziewne shoujo.
A wszystkie szemrane i mało znane lektury dodają zajebostości za sam fakt, że są mało znane i szemrane. Głęboki underground intelektualny.
Odpowiadam na komentarze po 23 latach. Jestem kurwa najgorsza.