Nie rozumiem, dlaczego jeszcze mnie podkusza, żeby wychodzić z domu "pić".
Dzisiaj obudziłam się nie tylko ze zwyczajowym bólem głowy i rewolucją w bebechach - obudziłam się do tego zasmarkana i zachrypnięta, i tak oto ZNOWU jestem chora. I siedzę teraz, śmierdzę, narzekam na bóle i smarkam w rękaw, i nie mam ochoty na nic, a tu podobno trzeba skosić trawnik, wykopać marchew i ZNOWU czyścić grzyby, w dupy by sobie te grzyby powkładali, nienawidzę grzybów. Pisałam już, że jestem też w wyjątkowo chujowym nastroju?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz