Odkryłam w sobie zamiłowanie do mocnych papierosów i cierpkich trunków, skórzanych butów, ciężkich motocykli i szarych, zimnych poranków wczesną wiosną, gdy plugawe ptaki nocy wrzeszczą złowieszczo pożegnalne pieśni.
O zamiłowaniu do pompatyczności wiem od dawna.
Zapadłam na bronchit, leżę przeto w łóżku i zastanawiam się nad filozofią Kanta i znaczeniem wierności. Jak do tej pory nic konstruktywnego nie wydumałam, ale czas mija w niesamowitym tempie. Być może to wina zażywanych medykamentów.
Śniło mi się, w malarycznym widzie, że umieram w ramionach ukochanego mężczyzny. Od dawna nie miałam równie przyjemnego snu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja też mam takie sny. No, prawie;-) Wolę je od tych erotycznych, w których w najlepszym momencie coś mnie budzi;-)
OdpowiedzUsuńCałkiem przystępna perwersja z pierwszego akapitu zmieszana z transcendentalnymi posykiwaniami trudno osiągalnych fenomenów daje pozytywną dawkę retorycznych zagadnień na nadchodzące dni :)
OdpowiedzUsuńDo głębi poruszyła mnie polityczna niepoprawność snu. DO GŁĘBI.
OdpowiedzUsuń